poniedziałek, 16 grudnia 2013

Nie do końca wiem, czy stan w którym jestem mi odpowiada. Mam jednak świadomośc, że mój przystanek jest tylko miejscem do przesiadki, że to tak przejściowo. Bo ja pragnę znacznie więcej. Trochę pustej przestrzeni jest jednak ciągle do wypełnienia. Zapycham ją jak mogę, tylko że ona powiększa się wbrew mojej woli. Uśmiecham się, wyłączam stan 'kurwa, jak chujowo' i biegnę przed siebie. Bo ja pragnę znacznie więcej...

                                                                                                                                   
                                                                                                                               Amen.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Wake me up.. yeah when?

Zawsze kiedy zbiera mi się tysiąc myśli, siadam i próbuję coś tutaj sklecic. No i już siedzę przed monitorem, już zabieram się za układanie liter w słowa, słów w zdania i... Jakoś nie jest to takie proste.  A ja nie lubię zostawac sama, ze swoim tysiącem myśli.

niedziela, 27 października 2013

Happy me!

Z dniem dzisiejszym mogę śmiało stwierdzic - > nie mogę byc już ofiarą pedofilii, mogę głosowac, mogę legalnie kupic litry wódki.
Ale to wszystko to nic. Rozpiera mnie od środka.
Jestem dzisiaj tak bardzo szczęśliwa.

wtorek, 1 października 2013

Everything changes

Zalany słońcem, letni Nowy Jork spogląda na mnie z pulpitu i daje znac, że pora na zmianę. Rozwiązywanie moich problemów trwa, wszystko jest w toku, wszystko na dobrej drodze. Czuję, że wyszłam poza sferę komfortu, ale mimo to wciąż czuję się bezpiecznie. Dobrze mi.










niedziela, 18 sierpnia 2013

Problem

I have got a problem, and that's the fact.

Do problemów najtrudniej jest się przyznać przed samym sobą. Powiedzieć  otwarcie: "sama nie dasz sobie rady!", jest cholernie nieprzyjemnie. A ja dzisiaj to zrobiłam. Chcę zmienić podejście, chcę otworzyć się na nowo, potrzebuję kopniaka w tyłek i miłego słowa dla otuchy. Wszystko to co zamierzam poczynić, zrobię tylko i wyłącznie dla SIEBIE, bo chyba już trochę bardziej kocham 
SIEBIE niż jakiś czas temu. 

Czuję się wyczerpana, zbyt eksploatowana, zużyta i najwyższa pora to wszystko poprzestawiać. 
Otoczyć się czymś co da mi siłę do zmian, do zapomnienia wybitnie paskudnych cgwil jakie miały miejsce podczas tego ostatniego roku - bo w lipcu będzie już rok, odkąd mój świat i świat moich bliskich stanął na głowie. 

Do osób strachliwych raczej nigdy nie należałam, ale tych zmian się boję. (Boję i pragnę - mieszanka, która w okolicy żołądka wytwarza przedziwne rzeczy.) 

B. pisze, że to o 'mesydż' chodzi. Taki mesydż, który daje nam nasze ciało i to wszystko dookoła. Ma kobita rację! Ja spróbuję te wiadomości odczytać jak najlepiej. W ogóle jest dla mnie wielką inspiracją i motorkiem do działania. To aż dziwne, ile obca osoba może dawać motywacji. 

Ja ten mój problem chcę zlikwidować. Ja to zrobię.




niedziela, 26 maja 2013

Czego chcę?

Napić się shakerato w Caorle.
Zapaść się pod ziemię.
Żeby efekty widac było szybciej.
Żebym mogła znowu na siebie spojrzeć z nieudawanym uśmiechem.
I oczywiście, żebym nie musiała myśleć, czy to koniec, czy jeszcze nie.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka